Spacer po parku krajobrazowym to okazja do podziwiania różnorodności siedlisk przyrodniczych. Niestety, bez odpowiednich działań, może to być dla nas ostatnia okazja do podziwiania torfowisk, jezior czy wilgotnych łąk i bujnych lasów…. Im większe ocieplenie klimatu i zmniejszone sezonowe opady deszczu, tym szybciej znikają te najcenniejsze, polskie siedliska przyrodnicze. Jest jednak jeszcze nadzieja na lepszą przyszłość…
w strugach deszczu, jak ograniczyć zasięg terenów podmokłych, a zwiększyć połacie zdatne do hodowli i uprawy. Tym sposobem rozpędziła się machina odwadniania, odprowadzania wody
z wszelkich terenów, zdatnych do przekształcenia w łąki i pola. Zasoby środowiskowe mokradeł, bagien czy moczarów zostały tak mocno okrojone, że dopiero w ostatnim okresie nagłośniony został problem nadmiernego wysuszenia lasów, łąk, torfowisk, a nawet jezior i rzek. A wszystko za sprawą ocieplenia klimatu i spadku średniorocznej wartości opadów. Czy można jeszcze coś uratować dla nas i potomnych? Owszem, tylko sprawniej działać, bo metody są już sprawdzone.
Prawna możliwość zachowania w stanie naturalnym obszarów, poprzez ograniczanie działalności wpływającej na zmiany w środowisku, pozwoliła np. w parkach krajobrazowych, w istotny sposób utrzymać lepszy stan siedlisk przyrodniczych i ich uwilgotnienia. Przykładowo, na terenach leśnych podległych Lasom Państwowym, od lat prowadzona jest tzw. mała retencja wodna. Stosowanie jazów, tam, przepustów to coraz częstszy sposób na zahamowanie nadmiernego spływu wód powierzchniowych, powstałych podczas okresowych, nasilonych opadów atmosferycznych. Dzięki temu przywracane są do naturalnego stanu cenne i niezbędne siedliska przyrodnicze spośród zbiorników wodnych i bagien. Jest to bowiem doskonały sposób na zatrzymanie w środowisku wody, która w okresach suszy i silnych upałów wolniej znika i pozwala dłużej utrzymać zwiększoną wilgotność terenu. Równocześnie jest to sposób na zachowanie większej bioróżnorodności gatunkowej roślin i zwierząt, czyli spowalnia pustynnienie i degradację większych obszarów.
W miejscach, w których takie działania zapobiegawcze odbywają się wolniej, można było w ostatnich latach zaobserwować wydatne oznaki osuszenia i zubożenia siedlisk. W przypadku wysychających torfowisk mamy do czynienia z przyspieszonym procesem przekształcania wilgotnego torfowiska w bardziej suchy bór sosnowy (fot.1). Sosny i brzozy odbierają stanowiska dla rzadkich, cennych oraz często chronionych gatunków. Z otoczenia powoli znikają np.: różne torfowce, widłaki (fot. 2), rosiczki, pływacze, wełnianki, modrzewnice, żurawiny czy bagna zwyczajne. Jeżeli spada ilość opadów, to jeziora, stawy i oczka wodne obniżają poziom lustra wody (fot. 3). W efekcie prowadzi to do zagęszczenia organicznych składników, zwiększenia żyzności i w końcu do zarastania oraz dalszego osuszania zbiornika wodnego. Przy kumulacji takich zjawisk mamy do czynienia z ubożeniem środowiska naturalnego oraz utratą jego wartości produkcyjnej, ekologicznej, zdrowotnej
i turystycznej.
Przygotował:
P. Cieniuch
Gł. Specj. w BGPK i PK”UW”