Wiosna w przyrodzie to czas ogromnych zmian, w niektórych przypadkach nawet wyścigów. Szczególnie widoczne jest to w świecie roślin. Niektóre z nich zdążyć muszą przed rozwojem innych większych od siebie roślin, w szczególności drzew, których liście z czasem zacienią dno lasu.

Kępka śnieżyczek przebiśniegów fot. Barbara Semkło
Kępka śnieżyczek przebiśniegów fot. Barbara Semkło
Geofity, bo o nich mowa to bardzo wyspecjalizowana grupa, która cały swój rozwój od zakwitnięcia, zapylenia do wydania owoców przeprowadza w „przyśpieszonym czasie”. Jak to możliwe? Przecież zima dopiero co minęła, słońce co prawda świeci już dłużej, ale zdarzają się jeszcze chłodne dni i noce. Możliwe jest to dzięki ich budowie, która pozwala gromadzić substancje odżywcze w części podziemnej tj. w bulwach, cebulach lub rozbudowanym systemie korzeniowym.  Strategia ta gwarantuje geofitom nieograniczony dostęp do światła i „zrobienie zapasów” dopóki jest to możliwe, a konkurencja ze strony innych roślin mała. Dzięki temu w kolejnym sezonie zapasy są już gotowe do wykorzystania.  

Geofity ze względu na swoje potrzeby występują głównie w lasach liściastych. To właśnie tam wczesną wiosną zaobserwować można całe łany kwitnących kwiatów, których latem już nie znajdziemy.

 Do najbardziej rozpoznawalnych geofitów zaliczamy śnieżyczkę przebiśnieg (Galanthus nivalis). Jej białe kwiaty potrafią nas zaskoczyć już w lutym, gdy zalega jeszcze śnieg, znaleźć wtedy można całe ich  kępy. Zapylane są głównie przez pszczoły (są pierwszym pokarmem dla tych owadów), chociaż możliwe jest również samozapylenie. Inną ciekawostką związaną z tymi niepozornymi kwiatami jest to, że w związku z trudnymi warunkami w jakich zakwitają, by chronić słupek i pręciki, wykazują ruchy termo i fotonastyczne tzn. na noc i w trakcie mrozów płatki stulają się, chroniąc wrażliwy środek. W czerwcu nasiona wysiewają się, a pomagają im w tym mrówki.  Zwykle cztery tygodnie po kwitnięciu nie ma już śladu po roślinach. We wrześniu z cebulki pod ziemią wyrasta nowy pęd i w takiej postaci czeka do zimy, by na wiosnę znowu cieszyć nas swoim urokiem.  Pamiętać należy, że pomimo swojego piękna cała roślina jest trująca.

Kolejnym gatunkiem geofitu jest zawilec gajowy (Anemone nemorosa). Należy on do rodziny jaskrowatych, zakwita masowo na biało, pokrywając całe dno lasu liściastego lub mieszanego od marca do kwietnia. Zawilec gajowy jest gatunkiem cieniolubnym. Rozmnaża

Zielony dywan złożony z zawilców gajowych i ziarnopłonów wiosennych fot. B. Semkło
Zielony dywan złożony z zawilców gajowych i ziarnopłonów wiosennych fot. B. Semkło
się poprzez kłącza i nasiona. Kwiaty zapylane są głównie przez bzygowate i pszczoły. Nasionka kiełkują dopiero jesienią lub wiosną, minąć musi kilka lat zanim młoda roślina zakwitnie. Zawilec gajowy, podobnie jak śnieżyczka przebiśnieg, również jest trujący (może powodować poparzenia skóry). Dodatkowo jest gatunkiem wolno rozprzestrzeniającym się, tzn. służyć może jako roślina wskaźnikowa terenów, gdzie od dawna rośnie las. We wczesnym okresie wiosennym, gdy nie ma jeszcze innych roślin, zawilce są ulubionym pokarmem dla jeleni i saren (nawet 70 % pokarmu). Jego kwiaty są nietrwałe, kwitną 2 dni i łatwo rozwiewa je wiatr.  

Ostatnim z naszych wiosennych bohaterów jest ziarnopłon wiosenny (Ficaria verna). W odróżnieniu od poprzednich dwóch gatunków, kwitnie na żółto. W trakcie kwitnienia jest trujący, ale przed zakwitnięciem, jego liście są jadalne (dawniej na przednówku był bogatym źródłem witamin, szczególnie witaminy C). Zapylany jest przez owady, które odwiedzają je przy sprzyjającej pogodzie, gdyż w nocy i deszczowe dni zamykają się. Przy niesprzyjających warunkach rozmnażać się może także wegetatywnie. Jego kwiaty również wykonują ruchy termonastyczne. W czerwcu, po wydaniu nasion, górna część rośliny zanika. Kiedyś był zbierany i stosowany w ziołolecznictwie. Obecnie często uprawiany jest w ogródkach jako roślina ozdobna.  Skąd nazwa ziarnopłon? Roślina wytwarza drobne bulwki, które masowo wytwarzane, nazywane były „pszennym deszczem”.

Wybierzmy się na spacer poszukać znaków wiosny, w lubuskich parkach krajobrazowych jest wiele miejsc, gdzie znajdziemy chociaż jeden z wyżej opisanych gatunków.

Barbara Semkło

Główny Specjalista w

Pszczewskim Parku Krajobrazowym